czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 1


                 Niebieski światełka migają, brzmi charakterystyczny dźwięk. Po zaśnieżonej ulicy mknie biały samochód z dużym czerwonym napisem AMBULANS. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy ale właśnie w tym momencie jakaś osoba walczy o przetrwanie. Idziesz dalej. A co, przecież codziennie jest tyle wypadków. Obchodzi cię tylko to co się dzieje wokół ciebie. Chcesz być zdrowy, mieć dużo pieniędzy i być przede wszystkim szczęśliwy. A ja... Myślę inaczej. Z miłą chęcią zamieniłabym się osobą znajdującą tam...w karetce. Jestem chora? Nie, no chyba,że psychicznie. Tak pewnie teraz myślisz, ,, bo kto normalny chciał by być teraz na granicy życia i śmierci.,, Tylko,że ludzie nie zdają sobie sprawy,że życie nie ma sensu jeśli w życiu się nic niema. Chcesz aby w końcu ktoś się o ciebie martwił, walczył o ciebie a co najważniejsze, najprościej w świecie zauważył. A może nóż i by tak ratownicy medyczni nie zdążyli mi pomóc? Marzenia.

Kto by pomyślał,że ja Amanda McLevisa jestem cholerną pesymistką a do tego myślę o śmierci i... jestem samotna. Mój w miarę kolorowy, albo po prostu zwykły ubiór nie wskazuje mojego stanu emocjonalnego  Nie ubieram się na czarno jak gottka, nie wyglądam jak zombie. Jestem sobą. A czarny kolor włosów odziedziczyłam po matce... o której nie warto wspominać  Rodzina... równie dobrze można w dokumentach wpisać sierota. Rodzice odebrali mi wszystko, a ja muszę stanąć na nogi. Zacząć od nowa...
... Pchnęłam mocno drzwi a zapach świeżego powietrza dobijał się do moich nozdrzy. Bądź człowieku mądry i znajdź pracę. Starałam się opanować i nie bluzgać na urzędy państwowe i tym podobne. Szukałam pracy jako kosmetyczka już od miesiąca. Biegałam jak głupia po salonach sprawdzając czy nie potrzebują pomocy. Chodziłam po różnych ratuszach gdzie pojawiają się ogłoszenia i nic się nie znalazło. Jak tak dalej pójdzie wyląduję na ulicy. Pomyślałam. Postanowiłam się odprężyć zamawiając truskawkowego shake`a w  Starbucks`u. Usiadłam przy jedynym wolnym w lokalu stoliku i zaczęłam sączyć powoli swój napój. Skupiłam się na czytaniu gazetki, która była pod ręką dostępna dla klientów baru. 
-Przepraszam,możemy się dosiąść?- niechętnie oderwałam wzrok od tekstu,który opisywał prawie,że nierealną historię dziewczyny,która spotkała swojego królewicza... jeden wielki bełt. 
Przede mną stało dwóch chłopaków mniej więcej w moim wieku. Uśmiechali się jakby mieli do buzi wsadzone banany. Jeden blondyn a drugi brunet z kręconymi włosami,przyglądali mi się czekając na odpowiedź.  
  
-Skoro musicie to siadajcie.- odpowiedziałam i znowu pogrążyłam się w artykule. 
-Jesteś tutaj nowa?- spytał blondyn.JAK ŚMIESZ MI PRZESZKADZAĆ ! Eh muszę starać się być milsza dla ludzi... chociaż po co jeśli i tak będą mnie mieli głęboko w poważaniu.
-Nie a czego tak sądzisz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie unosząc lekko brew.
-No bo nie widzieliśmy cię wcześniej. A znamy tu prawie wszystkich. Wiesz jesteśmy stałymi klientami. 
-Jak masz na imię? - spytał brunet,wcinając się koledze. 
-Amanda. W Londynie mieszkam od jakiś 10 lat więc trochę nie trafiliście. Ty jesteś Harry- wskazałam na loczka- a ty Niall.- pytając blondyna z aparatem na zębach.-Prawda?
Chłopaki spojrzeli na siebie i przytaknęli. Przypatrywali się mi chwilę i w końcu odparli.
-Dlaczego nie piszczysz? -spytał Loczek.
-Nie lubisz nas?- bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie z ust trochę smutnego Nialla.
-A naprawdę chcecie,żebym to zrobiła. Mam wrzeszczeć jak banda oszalałych fanek i drzeć się ,, o boże to Harry Styles i Niall Horan, oni ze mną siedzą i rozmawiają, aaaa,, to takie głębokie zaraz się rozpłaczę. Wiecie, przed prasą nie uciekniecie nigdy, a wasze wypowiedzi pojawiają się w artykułach  Ja osobiście chcąc wiedzieć co się dzieje na świecie czytam gazetę  W radiu też o Was głośno. Do ludzi to nie dociera,że nie znosicie pisku. Poza tym wierni fani a nie dbają o wasz słuch. 
-Czyli lubisz nas czy nie? Pogubiłem się już. - odparł po chwili zrezygnowany blondyn, wpatrując się we mnie swoimi niebieskimi oczami. 
-Mój styl w muzyce jest dość hm.. obszerny. Rock,rap,pop. Do wyboru do koloru. Nie obchodzi mnie czego słuchają inni i ich nie powinno obchodzić czego ja słucham. Ale odpowiadając na Twoje pytanie to lubię waszą muzykę. 
Chwile jeszcze porozmawialiśmy. Stwierdziłam,że jednak muszę się ruszyć. Praca sama się nie znajdzie.
-Dobra chłopaki, ja już lecę. Musze załatwić jeszcze parę spraw na mieście. Miło się rozmawiało,ale w taki sposób robota mi w ręce nie wpadnie.
-O a czego szukasz? -spytał zainteresowany Harry. 
-Czegokolwiek. Ale staram się w swojej dziedzinie czyli kosmetyczka/fryzjerka. 
- Jak chcesz to pomożemy. 
-Nie dziękuje. Nie potrzebuje pomocy. - odpowiedziałam pewnie. Życie mnie nauczyło,że powinnam liczyć tylko na siebie.- Muszę już iść. Cześć.

2 komentarze:

:)